Kocham Paryż
17 września 2012
Wieża Eiffle’a czy kolacja na statku płynącym Sekwaną? Oba miejsca są na czele listy najbardziej romantycznych randek w mieście miłości i naprawdę trudno się zdecydować. Ja polecam Montmartre.Dzielnica wzięła swoją nazwę od wzgórza, na której stoi bazylika Sacré Coeur. I choć dosłowne tłumaczenie nazwy – Wzgórze Męczenników – nie bardzo kojarzy się z miłosnymi westchnieniami, to u stóp kościoła można spotkać wiele zakochanych par. Jednak niekoniecznie trzeba brać od razu ślub, aby cały Paryż leżał nam u stóp. I w przeciwieństwie do zatłoczonych stateczków mamy tu sporo przestrzeni tylko dla siebie. Spod śnieżnobiałej bazyliki rozpościera się wspaniała panorama miasta. Widać nawet wieżę Eiffle’a. A gdy nasycimy wzrok widokiem Paryża, warto zapuścić się w sąsiednie wąskie uliczki.
Mekka malarzy
Pobliski Plac Tertre to mekka ulicznych malarzy. Starają się oni podtrzymać artystyczny wizerunek dzielnicy z początków XIX wieku. To wtedy zamieszkiwała tu bohema tworząca paryską legendę miasta miłości i rozrywki. Dawne spelunki zmieniły się w zacne lokale i małe galerie. Na samym Placu Tertre można wypić kawę i podziwiać malarskie targowisko. Na kolację lepiej zapuścić się w jedną z okolicznych uliczek. Choć trzeba uważać, bo zejście w dół na południe może zniweczyć cały nastrój. Niestety zamiast kabaretów tę część dzielnicy opanowały tanie kina z niewyszukanym repertuarem. Na bulwarze Clichy znajdziemy wątpliwej jakości lokale, gdzie trafiają tylko poszukiwacze przygód. Jednym z niewielu miejsc trzymających poziom jest słynny Moulin Rouge. Tu nadal – mimo dość wysokich cen – ustawiają się kolejki chętnych do obejrzenia kankana, którego uwielbiał także oglądać sam Henri Touluse Latrec. Kopie jego plakatów są jedną z najlepiej sprzedających się pamiątek. Jeszcze lepszym pomysłem niż zakup obrazów może być kupno arcydzieł, jakim są najnowsze kostiumy.
Stolica mody
Nie bez powodu Paryż został uznany za stolicę mody. To tutejsi krawcy wyznaczali trendy ubioru najmodniejszym damom z całej Europy i świata. Po drugiej wojnie światowej spadło znaczenie i języka francuskiego, i tamtejszych dyktatorów mody. Dość powiedzieć, że z ponad setki wielkich domów mody ostała się ich nieco ponad dziesięć. I podobnie jak producenci szampana, zastrzegli sobie prawo do wykorzystywania Haute Couture (będącego synonimem najwyższej elegancji) tylko dla członków swojego stowarzyszenia. Jednym z warunków do jego przystąpienia jest posiadanie własnego atelier w Paryżu. Każda nowa kolekcja Jean Paul Gartiera, Christiana Diora, Givenchy czy Chanel jest odnotowana przez magazyny kobiece na całym świecie. Dla niektórych domów mody jest to tylko sprawa prestiżowa, nawet gdy ich kolekcje kupowane są na pniu przez snobistycznych klientów. Prawdziwe pieniądze zarabiają na perfumach (Chanel no 5) czy biżuterii.
Na zakupy
Mimo coraz większego znaczenia projektantów włoskich, angielskich czy amerykańskich nadal zakupy w Paryżu to synonim dobrego smaku. Zwykle styczeń jest dobrym miesiącem na upolowanie prawdziwych okazji w Galerii Lafayette. Nie uda nam się wtedy spotkać na zakupach Jenifer Lopez czy Victorii i Davida Beckhamów. Topowi celebryci kupują w butikach na Rue du Fabourg St-Honor. I raczej nie szukają końcówek kolekcji. Częstymi gośćmi w stolicy Francji są też Angelina Jolie i Brad Pitt, a Tom Cruise oświadczył się tutaj swojej obecnej żonie Katie Holmes. Chętnie nad Sekwaną bywają również polskie gwiazdy. Z miłości do Paryża i zakpów słynie m.in. znana z roli „Niani” Agnieszka Dygant.
DOLCE VITA NR 2 ZIMA/ WIOSNA 2011
Komentarze
Jeszcze nie ma komentarzy