Czas na szybkie gotowanie
25 marca 2014
15, 25 lub 35 minut. W ciągu tego czasu zrobimy obiad dla całej rodziny. Samodzielnie. Smacznie. To naprawdę możliwe.
To prawda, że nikt nie ma ochoty zbyt długo stać przy kuchence i mieszać z uporem wartym lepszej sprawy przypalający się ciężki bigos czy mięso w zawiesistym sosie. Mamy coraz mniej czasu po prostu na życie, a przecież nikt nie chce go spędzać, krzątając się nerwowo po kuchni. Jak to się dzieje – zachodziły w głowę zręczne panie domu – że w restauracji całe danie powstaje w 15 minut, podczas gdy ja na zrobienie obiadu tracę – tak, tracę bezpowrotnie – bite dwie godziny. Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta. Menu restauracji jest zazwyczaj tak skomponowane, by kucharz
To dania, które bez trudu można przenieść do własnej kuchni. Szybkie, łatwe, przyjemne. Ta pierwsza cecha jest oczywiście najbardziej pożądana. Naprawdę elegancki obiad w 35 minut to nie mission impossible, tylko zadanie kulinarne, któremu każdy, nawet laik, podoła. Jednak clou tego kuchennego wyścigu są odpowiednie produkty. To nie przesada, gdy mówi się: „jestem tym, co jem”. Dobrze jest zadbać o produkty dobrej jakości, świeże, jak najmniej przetworzone. Gdzie kryje się smak? W ziołach i dodatkach, które tak naprawdę mogą nam zrobić całą potrawę. Anthony Bourdain mawia, że suszone zioła (te liściaste) nadają się do użycia tylko w ramach największej kulinarnej desperacji. Inni kucharze z kolei preferują zioła suszone. Ale na pewno nic nie zastąpi świeżego koperku prosto z grządki czy tak modnej ostatnio kolendry w doniczce. Kolendra jako dodatek do dań kuchni Wschodu i Maghrebu zrobiła ostatnio w Polsce wielką furorę. Jest dostępna na równi z miętą i bazylią. Zioła siekamy drobniutko – albo wzorem Nigelli Lawson, która przecież słynie z przeróżnych kulinarnych trików – kroimy zwykłymi nożyczkami. Zazwyczaj
zielenina ląduje na samym końcu w potrawie. Wyjątkiem są marynaty do mięs i ryb, ale wtedy zioła muszą oddać potrawie swój smak. Szast-prast i gotowe. Nasz błyskawiczny obiad już cieszy oczy i podniebienie. mógł to zrobić szybko. Przede wszystkim ma przygotowane pokrojone wszelkie dodatki, czyli tak zwany mise-en-place (z fr. leżący na miejscu).
To posiekane zioła, szalotki, czosnek, sklarowane masło, pokrojone grzyby, wypestkowane i pozbawione skórki pomidory, grillowana papryka, esencjonalny bulion. Do wyboru, do koloru. Obok oczywiście zestaw najpotrzebniejszych łyżek, lnianych ściereczek i śmiertelnie ostrych noży, które rozpłatają pomidora z precyzją godną Czarnej Mamby z filmu „Kill Bill”. To wszystko sprawia, że kucharz w restauracji jest w stanie podać posiłek szybko. Ryba? Zaledwie po cztery minuty z każdej strony. Krewetki? Jakieś 30 sekund do 3 minut. Zupa? Na wcześniej ugotowanym bulionie, 12 minut. Makaron? Nie więcej niż 10 minut, by był al dente, plus kilka minut na doprawienie do smaku. Ewentualnie spreparowanie smakowitego sosiku
.
Komentarze
Komentarze zostały wyłączone